Projekt ULDS (I) – przewodnik po zasadach zarządzania, audytach i optymalizacji Umów Licencyjnych na Duże Systemy

Zderzenie prawa z praktyką rynku

I. Wstęp

W ramach samodyscypliny i przygotowania do napisania (daj Boże z moim wspólnikiem, Bartłomiejem Wachtą) książki o prawnych aspektach projektów informatycznych postanowiłem zwinnie i agilowo napisać ciąg artykułów o zarządzaniu umowami licencyjnymi na duże systemy IT, dla których to umów uknułem skrót ULDS.

Chciałbym podzielić się moimi doświadczeniami, spostrzeżeniami i sugestiami, a optymalnie wywołać dyskusję na powyższy temat. Wierzę, że zagadnienie zarządzania własnością intelektualną w ogóle, a oprogramowaniem w szczególe, będzie kluczową kompetencją organizacji w nadchodzących latach. Z wielu powodów – przewagi konkurencyjnej, ochrony przed roszczeniami, optymalizacji kosztowej i – last but not least – groźby audytów. Temat rzeka, ale jak zwinność to zwinność, pójdziemy sprintami. Dziś taki kick off i kilka słów o założeniach.

II. Cel i wizja Projektu ULDS

Cel mam prosty: chciałbym przedstawić w formie przystępnej zasady rządzące licencjami na oprogramowanie komputerowe. Zarówno te, które wynikają z prawa autorskiego – polskiego, europejskiego, międzynarodowego, to dość zunifikowany system, więc wnioski są w miarę uniwersalne – jak i te , które wynikają z umów dostawców.

Od ponad 20 lat zajmuję się tą działką prawa, szereg tych umów tłumaczyłem i dostosowywałem do rynku polskiego, regularnie biorę udział w strategicznych naradach dotyczących zarządzania licencjami i usługami chmurowymi, a co najmniej kilka razy w roku – w dużych audytach czołowych międzynarodowych dostawców. Mam w głowie sporo koncepcji i przemyśleń – tych prawnych, ale też i biznesowych, a czasami nawet ściśle informatycznych, które to koncepcje i przemyślenia chętnie poddam publicznej ocenie.

Artykuły będą mieszanką wiedzy prawnej (w końcu mój zawód), więc dotkniemy m.in. pól eksploatacji, zasad modyfikacji kodów, wypowiadania umów i doświadczenia zdobytego na projektach, dotyczącego kwestii dość technicznych, jak np. integracje systemów czy wirtualizacje. Bardziej myślę o opisaniu strategicznych skutków określonych decyzji (np. kompleksowe podejście do vendor lock-in czy realne koszty transformacji chmurowych z rozwiązań on-premise) niż produkowaniu kolejnego zestawienia „jak w pięciu krokach napisać optymalną umowę licencyjną”. Po pierwsze nie za bardzo wierzę w takie skróty, bo drugie zagadnienia strategiczne wydają mi się ciekawsze i istotniejsze. Będą to więc artykuły bardziej na temat „a co by było gdyby” niż prosty manual „how to”. Ale jestem całkowicie otwarty na sugestie.

III. Disclaimer

Projekt ULDS powstał z myślą o publikacji w mediach społecznościowych i na moim blogu (marcinmaruta.pl) – nie jest to prawnicza ani tym bardziej naukowa rozprawa, skupiam się na czysto praktycznych aspektach styku prawa i technologii. Stąd część definicji będzie dość otwarta i nieprecyzyjna (jak samo pojęcie ULDS), jeżeli tylko nie zaburza to rozumowania i wniosków. Będę używał kilku pojęć potocznych, jak „właściciel oprogramowania” mając świadomość, że nie mówimy tu stricte o prawie własności. Wiele zagadnień prawnych będzie prezentowanych tak, jak ja je rozumiem, z pełną świadomością, że w tej dziedzinie nauki nie mamy systemu zero jedynkowego prawda – fałsz. Ale nie mam czasu, miejsca i ochoty na rozważenie wszystkich alternatyw, choć te najważniejsze dla biznesu będę wskazywał. Będę też opisywał ryzyka związane z brakiem pewności co do interpretacji prawnej.

Opisze prawdziwe przypadki, ale proszę pamiętać, że nawet jeżeli omawiane „user story” wygląda podobnie jak nasza historia, zawsze trzeba nasz przypadek zbadać niezależnie. W obszarze, w którym się poruszamy jest tyle zmiennych, i prawnych i faktycznych, że rzadko kiedy wnioski są w 100% przekładalne.

Tak więc, koleżanki i koledzy prawnicy wybaczcie pewne uogólnienia, koleżanki i koledzy z IT wybaczcie jak popłynę za daleko opisując kwestie stricte technologiczne. W tekstach internetowych na szczęście dość łatwo wprowadzić patcha więc piszcie – będę poprawiał. Lub komentujcie.

IV. Koncepcja pojęcia ULDS

Umowy Licencyjne na Duże Systemy to jedno z wielu pojęć, które sam wymyśliłem lub wymyślę i będę propagował dla ułatwienia wywodów. Jak duża część branży IT lubię akronimy.

Dla mnie ULDS to umowy oferowane przez czołowych dostawców na kluczowe systemy aplikacyjne (ERP, CRM, Billing, WMS, HIS, systemy bankowe etc.), a także narzędzia je wspierające (systemy operacyjne, bazy danych). W wyniku zawarcia ULDS i procesu wdrożeniowego Klient otrzymuje spójny system informatyczny, rozwijany i utrzymywany przez zespoły wewnętrzne lub zewnętrzne. Systemy te z reguły stanowią o krwiobiegu przetwarzania procesów biznesowych w danej organizacji i ich poprawne działanie jest kluczowe dla ochrony interesów tej organizacji. Jakiekolwiek spory związane z tymi systemami są istotnym ryzykiem operacyjnym, a wartość systemów – nawet jak sięga dziesiątek milionów złotych – jest wtórna do wartości obsługiwanych procesów. M.in. z tego wynika podatność właściciela takiego systemu na roszczenia dostawców.

Najbardziej typowe ULDS to produkty tych największych – Oracle, SAP, Microsoft, IBM, Software AG, SAS Institute i szeregu innych, porównywalnych graczy, w tym także z Polski. Przez ULDS rozumiem jednak zestandaryzowane warunki, które są oferowane w takiej samej lub zbliżonej formie potencjalnym klientom. Mogą (i powinny być) negocjowane, ale punkt startowy jest podobny dla wszystkich. Z tego powodu poza definicją ULDS znajdują się systemy ściśle dedykowane i unikalne, których dotyczą inne ryzyka i do których często mają zastosowanie inne konstrukcje prawne. Tak samo poza definicją są standardowe warunki licencyjne na produkty z „półki” jak MS Office, które po prostu akceptujemy bez ich negocjacji (ale MS Enterprise Agreement ULDS już jest)

V. Co dalej?

Za tydzień kilka rozważań kluczowych, czym jest zarządzanie licencjami, jak do tego podchodzą prawnicy, dlaczego (prawie) nigdy nie będziemy mieć pewności czy działamy legalnie, dlaczego warto być odważnym w interpretacji umów, a nawet ładny przykład kiedy nie warto sobie prawem autorskim zawracać głowy. Do tego opis głównych modeli udostępnienia oprogramowania – bez licencji, w modelu licencyjnym i w modelu chmurowym. Podstawa dla dalszych rozważań.

P.S. wszystkie artykuły będą dla łatwiejszego dostępu zamieszczane na blogu marcinmaruta.pl w kategorii „Projekt ULDS”.


Zobacz inne artykuły Marcina Maruty